Wystąpienie Andrzeja Kołodzieja z okazji nadania Honorowego Obywatelstwa Miasta Gdyni
Wystąpienie Andrzeja Kołodzieja podczas uroczystej sesji
Rady Miasta Gdyni w Teatrze Miejskim 10 lutego 2014 roku:
Panie Przewodniczący, Panie Prezydencie,
Szanowna Rado Miasta, Szanowni Goście !
Dziękuję Radzie Miasta Gdyni za tak szczególne wyróżnienie. To dla mnie wielki zaszczyt. Z duma przyjmuję ten zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Gdyni, miasta które jest mi wyjątkowo bliskie. Są w życiu każdego człowieka takie chwile, które zapadają w pamięć na całe życie. Takim niezatartym obrazem jest dla mnie dzień 15 sierpnia 1980 roku, kiedy przyszło mi stanąć tu w Gdyni przed tysiącami stoczniowców i namawiać Ich do wspólnej walki o godność i wolność naszą. Musiałem być wówczas bardzo przekonujący a przede wszystkim musiałem sam głęboko wierzyć w idee, które głosiłem na stoczniowym placu by zebrani tam ludzie zaufali mi i poszli za mną w bój przeciw totalitarnemu systemowi komunistycznemu by upomnieć się o własną godność, wolność i honor. Tak rodziła się solidarność.
Od tamtej chwili gdy przychodzi mi opisywać swoje życie to najczęściej jawią się słowa WOLNOŚĆ, SOLIDARNOŚĆ, SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA czy NIEPODLEGŁOŚĆ bo dla mnie to nie tylko słowa to stałe i niezmienne drogowskazy mojego życia.
Często przychodzi mi odpowiadać na pytanie czym jest solidarność, która wywarła tak ważne piętno na moim i naszym życiu. Dla mnie to idea wypełniona chrześcijańskimi, narodowymi i patriotycznymi wartościami najważniejszymi dla polskiego narodu. Idea ważna dla ludzi ale nie dla polityków i to nie tylko polskich.
Dlaczego o tym mówię?
W XX wieku w Europie wykształtowały się trzy ważne idee a w zasadzie to dwie ideologie i jedna idea. Obie ideologie rodziły się u naszych sąsiadów, faszyzm na zachodzie i komunizm na wschodzie. Warto abyśmy pamiętali, że celem niemieckiego faszyzmu i rosyjskiego komunizmu było wyniszczenie narodu polskiego i wymazanie państwa polskiego z mapy Europy i Świata. Dominacja tych dwóch zbrodniczych ideologii zaowocowała straszliwą ceną, ponad 100 milionów istnień ludzkich. Musimy o tym pamiętać bo działo się to nie tak dawno i zbrodnie w imieniu państwa miały miejsce w tzw. „cywilizowanej Europie”. Faszyzm został pokonany ale Zachodnia Europa zaakceptowała komunizm i przez dziesiątki lat nie chciała znać zbrodniczej działalności tego systemu.
Ład i porządek europejski został ustalony w Jałcie i nikt nie upominał się o prawa człowieka w Polsce. O swoją godność i wolność musieliśmy walczyć sami, w 1956 w 1970 i w 1980 roku kiedy to zrodziła się solidarność. Solidarność, która naruszyła fundamenty komunistycznego sytemu.
Tym którzy tego nie przeżyli osobiście, trudno jest opisać tamtą radosną eksplozję relacji międzyludzkich gdy po latach zniewolenia Naród Polski odzyskiwał swoją podmiotowość. Tamten rok wolności osobiście porównać mogę tylko do jednego, to dla mnie jak radość pierwszego dnia po wyjściu z więzienia.
Rodząca się w 1980 roku solidarność dawała nadzieję na przywrócenie godności ludzkiej i odzyskanie wolności milionom zniewolonym Polakom i zyskała sympatię milionów ludzi na świecie. Sympatię ludzi ale nie polityków.
Już w 1981 roku niemieccy analitycy głosili w swoich mediach, że „Solidarność” jest czynnikiem destrukcyjnym, który powoduje chaos w Polsce oraz zagraża stabilizacji w Europie, a nawet pokojowi światowemu. Kiedy nad Polską zawisła czarna noc stanu wojennego tak oto skomentował to ówczesny kanclerz RFN Helmut Schmidt przebywający 13 grudnia z wizytą oficjalną w NRD:
„Pan Honecker, tak samo jak ja, jest wstrząśnięty tym, że to, co się stało, było jednak konieczne” a Fińskie Związki Zawodowe poparły Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego w Polsce.
Jednak dla nas nie zdanie polityków było wtedy ważne a liczyła się solidarność milionów obywateli państw wolnego świata w naszej walce z totalitarnym systemem komunistycznym i to, że sojuszników mieliśmy w Osobach Jana Pawła II Papieża i Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Regana .
Warto o tym pamiętać gdy docierają do nas pomrukiwania z Brukseli Berlina czy z Moskwy. Suwerenna i silna Polska nigdy nie była zgodna z polityką naszych sąsiadów i nic się w tym nie zmieniło.
My Polacy mamy dwie ważne idee uniwersalne, którymi nie potrafimy się chwalić a których zazdroszczą nam znawcy systemów i idei politycznych na świecie.
Pierwsza to idea walki „Za Wolność Waszą I naszą” wyniesiona na sztandary w dniach powstania listopadowego i chwalebnie zapisana walką o wolność i niepodległość wielu narodów na prawie wszystkich polach bitew Europy.
Druga to zrodzona równo 150 lat później idea solidarności wyniesiona na sztandary w tragicznych czasach stanu wojennego w Polsce. Nierównej ale nieustępliwej walki z komunistycznym reżimem. Walki, która doprowadziła do ustanowienia nowego ładu w Europie. Jednak wolność nie spadła nam z nieba.
Kiedy w 1985 roku razem z obecnym tu dzisiaj Romanem Zwiercanem organizowaliśmy Solidarność Walczącą w Trójmieście proponując program walki o Niepodległość Polski to większość ludzi brała nas za niepoprawnych optymistów i nie wierzyli w ostateczne obalenie komunizmu. Jednak ludzie zaszczepieni ideą solidarności szli z nami i pomagali nam.