ks. Prałata Hilarego Jastaka
Rok 1970 – masakra grudniowa. Ksiądz Jastak przeżywał to ze swoimi wiernymi. Znowu organizował pomoc dla wszystkich potrzebujących – materialną i duchową. Zbierał informacje, przygotowywał memoriały. Mówił o wszystkim publicznie i nazywał rzeczy po imieniu. Miało to kolosalne znaczenie ze względu na ciszę wokół tych „wydarzeń” lub kłamstwa. „Przemoc wyszła na jaw. Została upubliczniona”. On jeden przez co roku odprawiał rocznicowe msze grudniowe.
Sierpień 1980 r. 16 sierpnia delegacja strajkujących stoczniowców poprosiła księdza Jastaka o odprawienie mszy świętej w Stoczni i, Komuny Paryskiej. Ksiądz zgodził się bez wahania, mimo, że w PRL nie było jeszcze takiego przypadku i w innych miejscach strajkującym odmawiano. „Jednak robotnicy niepotrzebnie się obawiali. Kapłan Kościoła Katolickiego takiej posługi odmówić nie może. Tak im tłumaczyłem.” Radiowęzeł stoczniowy i Wolna Drukarnia Stoczni ogłaszały całą sobotę o mszy świętej w niedzielę, 17 sierpnia. „Do dziś dziękuję Bogu za danie mi tej łaski”. Homilia wygłoszona przez Księdza Jastaka 17 sierpnia 1980 r. odmieniła oblicze gdyńskiego strajku. Jastak nadał strajkowi rangę walki o wolność i godność, umocnił strajkujących w ich słusznych prawach, jednoznacznie poparł ich żądania. Tą mszę świętą uczestnicy strajku wspominają do dziś. Podczas strajku, kiedy łączność Wybrzeża z resztą kraju była zablokowana i kiedy 26 sierpnia nadano w telewizji przemówienie Prymasa Polski , który mówił o wartości pracy – strajkujący poczuli się opuszczeni przez Kościół. Ksiądz Jastak natychmiast zorganizował delegację strajkujących, którzy pojechali do Prymasa, przedstawili mu bezpośrednio sytuację i przywieźli prawdziwy tekst prymasowskiej homilii i stanowisko Episkopatu popierające strajkujących. Wolna Drukarnia Stoczni Gdynia natychmiast powieliła to w tysiącach egzemplarzy. Miało to kolosalne znaczenie, umocniło strajkujących i znacząco wpłynęło na rozmowy z władzami.
Po zakończeniu strajku ksiądz Jastak natychmiast zaangażował się w prace powołanego właśnie Komitetu Budowy Pomników Ofiar Grudnia 1970 r. Efektem było odsłonięcie pierwszego pomnika Poległych Stoczniowców 17 grudnia 1980 r., po trzech miesiącach, w dziesiątą rocznicę Grudnia.
Tak jak podczas wojny był kapelanem AK, tak w 1980 r. został kapelanem Solidarności.
Stan wojenny to następne ciężkie doświadczenie. Znowu ksiądz Jastak organizował pomoc – teraz uwięzionym, internowanym, wyrzuconym z pracy, poszukiwanym, działaczom podziemia – i ich rodzinom.
W 1984 r. Ksiądz Jastak przeszedł na emeryturę. Ale to nie oznaczało, że zaprzestał społecznej działalności. Jego dom był zawsze otwarty dla potrzebujących, dla zainteresowanych, dla wszystkich.
W 1991 r. przyznano Księdzu prałatowi Hilaremu Jastakowi honorowe obywatelstwo Gdyni, a w 1999 – honorowe obywatelstwo rodzinnej Kościerzyny. Ksiądz Jastak był bowiem Kaszubą z krwi i kości i zawsze podkreślał swoje korzenie. Propagował historię i zwyczaje Kaszubów, w swoim mieszkanku utworzył muzeum, które później przekazał siostrom Urszulankom. Był dumnym Kaszubą, „Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi” , a hasło „My trzymamy z Bogiem” było jego sztandarowym hasłem. Ksiądz Jastak podpisywał się często, zwłaszcza w korespondencji z opornymi urzędami : Syn ziemi kaszubskiej, prześladowany przez hitlerowców, nękany przez komunistów” .
Ksiądz Jastak został również odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
W 1991 Jastak powołał Fundację Pomocy Stypendialnej w Gdyni, której celem było udzielanie pomocy materialnej ubogiej młodzieży. Miał duży udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu uroczystości upamiętnienia zaślubin Polski z morzem 10 lutego 1993 r., co było wielkim wydarzeniem dla Gdyni.
Trudno w krótkich słowach podsumować jego zasługi dla mieszkańców Gdyni. Przede wszystkim był dla ludzi opoką. Jak sam mówił: „Ja uważałem za podstawowy obowiązek pomoc bliźniemu.” „Z ludźmi trzeba przebywać, rozmawiać… Starać się dotrzeć do każdego, pamiętając, że każdy człowiek jest inny.”
Zawsze stawał po stronie słabszych i pokrzywdzonych, po stronie cierpiących, potrzebujących wsparcia duchowego czy pomocy materialnej. „Oczekiwali ode mnie poparcia, potwierdzenia, że to co robią, jest słuszne, prawnie uzasadnione, zdrowe moralnie”. I ksiądz Jastak nigdy nie zawahał się głośno i publicznie nazywać dobra i zła po imieniu. Ale też potrafił być wyrozumiałym dla ludzkich słabości duszpasterzem, troskliwym przyjacielem, pamiętającym z imienia i nazwiska o wszystkich, którzy mu towarzyszyli przez lata. Do dziś ludzie przechowują kartki od niego – z życzeniami, pozdrowieniami, ze wsparciem. Potrafił też walczyć o ludzi, wyciągać z więzień, otoczyć opieką. Potrafił też zjednoczyć ludzi przy realizowaniu wspólnych celów. Komitet Budowy Kościoła jest jednym z wielu przykładów i tylko formalnym, bo całe rzesze ludzi pracowało społecznie przy budowie tej gdyńskiej świątyni. „Wszyscy wierni parafianie, księża i siostry zakonne pomagali mi budować nie tylko świątynię, ale przede wszystkim Kościół Boży w ludzkich sercach, dzięki czemu wszyscy dziś możemy żywić przekonanie, że my sami jesteśmy świątynią”.
To budowanie jedności w oparciu o trwałe i niewzruszone wartości powinno być dla nas wzorem, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy wspólnoty są rozbijane i niszczone, kiedy niszczy się naturalne więzi człowieka i uderza w podstawowe wartości, kiedy już na wszystko jest przyzwolenie i podstawowym prawem jest tolerancja… „Wspólnota bez trwałych wartości nie może istnieć” – twierdził ksiądz Jastak. I pozostawił nam wspaniały przykład, jak budować wspólnotę.