Pożegnanie Piotra Medonia

„Vita sine motu mors est” (Życie bez ruchu jest śmiercią) – wspomnienie o Piotrze Medoniu
W ciszy gasnącej majowej nocy odszedł na wieczną wartę Piotrek. Fizyk, niezmordowany poszukiwacz rozwiązań wszelkich problemów z tego i nie z tego świata, działacz opozycji antykomunistycznej, członek konspiracyjnej organizacji lat osiemdziesiątych „Solidarności Walczącej”.
Urodził się 15 kwietnia 1951 r. w Jeleniej Górze. W 1975 r. ukończył studia na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego i został nauczycielem akademickim w Katedrze Biofizyki Akademii Medycznej we Wrocławiu. W grudniu 1981 r. udostępnił mieszkanie na druk podziemnego pisma „Biuletyn Dolnośląski”. 1 III 1982 zatrzymany, a następnie internowany. Po zwolnieniu w lipcu 1982 r. wstąpił do „Solidarności Walczącej” i z oddaniem, nie bacząc na ryzyko i trudy konspiracyjnej pracy,
na ponowne aresztowanie, zatrzymania i szykany, działał w niej aż do decyzji o jej rozwiązaniu w wolnej już Rzeczypospolitej Polskiej.
W roku 1989 odszedł z uczelni i pracował w Biurze Interwencji Kancelarii Senatu RP.
Następnie w latach 1990–1992 był pracownikiem Kompanii Przemysłowo-Handlowej Reverentia Sp. z o.o. we Wrocławiu, 1992–1996 w Gosat Serwis, 1996–2003 w Telewizji Kablowej Vectra.
Od 2003 prowadził własną działalność gospodarczą.
Nie uchylał się nigdy od społecznej pracy, o ile służyła ona Polsce. W naszym stowarzyszeniu „Inicjatywa Historyczna” wiele lat był członkiem Komisji Rewizyjnej i wspierał nas czynnie w szeregu projektów historycznych i patriotycznych.
Działał też w Stowarzyszeniu Solidarności Walczącej oraz był członkiem-założycielem Fundacji Pomorska Inicjatywa Historyczna w Gdyni.
W całym swoim życiu, na wszystkich rozlicznych kierunkach prac i działań, kierował się konsekwentnie zasadą wyrażoną trafnie przez amerykańskiego pisarza Johna Augustusa Shedda: „Statek stojący w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki, by stały w portach”. Piotr nie chciał stać w żadnym porcie, a niebezpieczeństwa związane z żeglugą tylko go do niej zachęcały. Gdy nadchodziły kolejne choroby, które winny go zmusić do zacumowania w porcie, on dalej żeglował – a gdy już nie mógł, odszedł w ciszy gasnącej majowej nocy.
Żegnaj, Piotrze! Niech Pan Miłosierny pozwoli Ci żeglować po Niebieskich oceanach.
Wojtek Myślecki
Prezes Zarządu Inicjatywy Historycznej
Źródło: Inicjatywa Historyczna